Wielkanoc. Nazwa naszych świąt, do której przywykliśmy niesie w sobie tajemniczą treść. Przede wszystkim przypomina, że Bóg działa w nocy. Dla chrześcijan wszystko zaczyna się nocą!
Kilka tygodni temu na Placu św. Piotra papież Franciszek nazwał i określił noc współczesnego świata. Wówczas, na pustym placu, modląc się w deszczowy wieczór za utrapionych epidemią, mówił: Na naszych placach, ulicach i miastach zebrały się gęste ciemności; ogarnęły nasze życie, wypełniając wszystko ogłuszającą ciszą i posępną pustką, która paraliżuje wszystko na swej drodze. Czuje się je w powietrzu, dostrzega w gestach, mówią o tym spojrzenia.
Kosmiczny znak nocy i ciemności został w ten sposób złączony z doświadczeniem kruchości, zagubienia, niepewności i lęku. Ludzkość weszła w noc. I choć jeszcze nie widać świtu, brak jeszcze jutrzenki, to jednak wiara wyrażona w liturgii niesie pewną nowość. Jest w niej coś paradoksalnego, innego niż oczekiwania człowieka. O ile wszyscy tęsknimy za świtem, dniem, wyjściem z domów, o tyle orędzie paschalne zatrzymuje nas przy nocy. Ale noc wychwalana w tej pieśni diametralnie zmienia swoje znaczenie!
Starożytny tekst, sięgający V wieku obwieszcza:
O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa. O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością.
Uświęcająca siła tej nocy oddala zbrodnie, z przewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym, rozprasza nienawiść, usposabia do zgody i ugina potęgi.
Cała przemiana znaczenia nocy, jej nowość, jej nowy sens bierze się z konkretnego wydarzenia, które dokonało się nocą. I znowu, oddając pierwszeństwo starożytnemu tekstowi, czytamy:
Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni.
Chrystus nie usuwa nocy, ale ją przekształca swoją obecnością! O ile noc pozostaje nocą, o tyle jej znaczenie zostanie przekształcone. Kruchość i niepewność nocy nie jest już tym samym. O ile w jedynie ludzkim spojrzeniu były negatywnym doświadczeniem zachwiania tego, co poukładane, o tyle teraz stają się przestrzenią otwarcia na tajemnicę Zmartwychwstałego!
Dla pierwotnych chrześcijan noc była momentem ich zrodzenia do życia. Noc była czasem celebracji Eucharystii. Noc prześladowań była czasem wzrostu wiary i dawania świadectwa, aż po męczeństwo. Noc była bowiem momentem spotkania ze światłością nie z tego świata. Moc wiary pierwotnego Kościoła wyrażała się w tej zdolności do przeżywania nocy inaczej, niż przeżywał je świat.
Niech taka wiara paschalna, wiara, która nie boi się nocy, ale otwiera się na tajemnicę Boga, wzrasta w nas w tych dniach! Oby noc pandemii stała się Wielką Nocą, która jak dzień zajaśnieje! Niech staje się nocą, w której eksploduje na nowo wiara w Zmartwychwstałego!