Tydzień temu w przypowieści o dobrym Samarytaninie Jezus wskazywał na konkretną miłość bliźniego, która prowadzi do życia wiecznego: oddawać swój czas, swoje siły i swoje pieniądze. Jednak te postawy nie są tylko wynikiem dobrej woli: mają swoje źródło i swój fundament. Jezus podkreśla to mówiąc do Marty:
Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele a potrzeba mało, albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona. (Łk 10,42)
Marta w całej tej przypowieści zdaje się być spełnieniem przypowieści o dobrym Samarytaninie. Przyjęła Jezusa do swojego domu, a kiedy On usiadł, ona zaczęła tracić swój czas i swoje siły aby podjąć posługę wobec Gościa. W pewnym momencie nie wytrzymała widząc Marię, która „bezczynnie” słuchała Jezusa. W jej sercu zrodziła się reakcja sprzeciwu, którą można jednym słowem nazwać: dosyć! To właśnie w tej reakcji Marta może być nam tak bliska. To Marta, która doświadcza własnych granic; Marta, która pomimo chęci służenia widzi, że to ją przerasta, że sama nie podoła widząc swoją siostrę, która nie chce jej pomóc.
Jezus właśnie to jej zmęczenie i rezygnacje wykorzystuje, aby wskazać, że czegoś w jej postawie zabrakło. Marta zaczęła od siebie, sama zakasała rękawy, aby służyć. Jakby sama z siebie chciała być tym dobrym Samarytaninem wobec Jezusa. Ale człowiek sam z siebie nie ma mocy do prawdziwie bezinteresownej służby. Dlatego Jezus mówi Jej: Spokojnie Marto, potrzeba mało, albo tylko jednego.
To czego naprawdę potrzeba, aby podjąć służbę bezinteresownie i z radością to więź z Jezusem. Od tego zaczęła Maria siadając u Jego stóp i słuchając Go. Człowiek bowiem sam z siebie nie jest w stanie podjąć bezinteresownej posługi wobec bliźnich. Taka ludzka bezinteresowność zawsze będzie miała swoje ludzkie granice, swoje ludzkie dosyć! Przedłużeniem tego będzie bunt, rozżalenie, zmęczenie.
Tylko słuchanie Słowa przemienia serce, daje nowe życie i odnawia siły. Tylko Bóg może być źródłem tej prawdziwie bezinteresownej miłości wobec bliźnich. Dlatego Maria pozornie marnując swój czas wybrała to co ważne. Droga chrześcijańskiego życia zaczyna się od więzi z Bogiem i prowadzi do miłości wzajemnej, nie odwrotnie. Dlatego wszyscy jesteśmy wezwani aby jak Maria wybrać tą cząstkę, której nie będziemy pozbawieni. Bez niej, bez więzi z Bogiem pozostaje wypalenie, zmęczenie, rezygnacja…
Genialne rozważanie!
Dziękuję za te słowa!!
Pozdrawiam