Liturgia nieustannie od kilku niedziel prowadzi nas po ścieżkach wyznaczonych przez Jezusa w Kazaniu na górze. Po wezwaniu do bycia światłością na wzór boskiej światłości, teraz wzywa do miłości która upodabnia do Ojca. Nie jest to tylko miłość dla tych, którzy są mili i na miłość zasługują. Jezus mówiąc o miłości idzie dalej ogłaszając:
Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (Mt 5,44-45)
Miłość nieprzyjaciół czyni Jezus cechą, która sprawia że chrześcijanie stają się podobni do Ojca. Oznacza to, że ta miłość nieprzyjaciół przede wszystkim charakteryzuje Boga. To On jest tym, który kocha bezwarunkowo – dobrych i złych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Właśnie wobec nieprzyjaciół objawia się ten najbardziej boski rys miłości. Tylko Bóg bowiem może kochać również tych, którzy zadają rany.
Ta boska miłość objawiła się w pełni w Synu Boga, Jezusie Chrystusie, który nawet na krzyżu był gotów kochać i przebaczać swoim oprawcom. Św. Piotr będąc świadkiem tych wydarzeń zapisał potem w swoim liście On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie (1 P 2,23). Postawa serca Jezusa doprowadziła Go do zmartwychwstania, w którym w pełni objawiła się miłość potężniejsza od nienawiści.
W kazaniu na Górze Jezus wzywając do miłości nieprzyjaciół wzywa do naśladowania Jego samego. Naśladując Go w miłości przebaczającej, bez zemsty i odwetu, razem z Nim stajemy się dziedzicami nieba. Naśladowanie to jest możliwe tylko dzięki zjednoczeniu z Nim. Tylko Jego obecność w sercu człowieka daje moc, aby żyć tak jak żyje On. Dlatego Eucharystia nie jest tylko wezwaniem do miłości nieprzyjaciół, ale ofiarowaniem mocy, aby taka boska miłość stała się faktem pośród tych, którzy w codzienności po ludzku są nie do zniesienia.