Za nami cztery tygodnie adwentu. Tego czasu, który był czasem zmagania się, walki, napięcia i oczekiwania. Jednak cała wartość tego wszystkiego co było naszm udziałem objawi się dziś w nocy, objawi się w tych świątecznych dniach. Te dni bowiem będą przede wszystkim dowodem tego, że Bóg nie zapomniał, że Bóg nie zostawił swojego ludu, nie zostaiwił ciebie z całym tym twoim zmaganiem. Dziś w nocy objawi się Jego wierność wobec człowieka. W liturgii usłyszmy dziś słowa:
„Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu; dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan.
Żródłem tej wielkiej radości, którą Anioł zwiastuje zarówno pasterzom jak i nam jest sam Zbawiciel, Upragniony. Ten, który sam powiedział: „Przyjdę niebawiem” oto przychodzi. Słowo się spełnia.
Anioł jednak nie zwiastuje tej radości w mieście, nie zwiastuje jej możnym tego świata, tym, którzy czują się całkiem dobrze i niczego (tak im się zdaje) im nie brakuje. Przychodzi do pasterzy, do tych, którzy byli pewnym „marginesem” społeczeństwa, przychodzi do tych, którzy są poza miastem, z którymi się nikt nie liczy.
To właśnie taki człowiek: spragniony, a nie samowystarczalny; pokorny i prosty, a nie zachwycony swoją mocą i wielkością; w końcu człowiek nieraz upokorzony jest pierwszym adresatem Bożego orędzia.
Jeśli całe to doświadczenie adwentowe prowadziło cię w to napięcie, pustkę, może jakoś pozwoliło dotknąć swojej własnej biedy i niemocy, jeśli miałeś(aś) dni, w których „umierałeś(aś) z pragnienia” to dziś przychodzi ten, który zamienia pustynię w źródło wody! Dziś w nocy wzejdzie światło w mroku, radość w smutku, moc w słabości! To jest nasze źródło, które przemienia ludzkie pragnienia!
Kończąc chciałbym napisać jeszcze kilka słów o moim przeżywaniu tego czasu. Zaczynajac tego bloga i wchodząc z wami w to doświadczenie, nie spodziewałem się, że tak bardzo Bóg da mi doświadczać tego do czego zachęcałem was wszystkich. Był to dla mnie niesamowicie trudny czas, czas walki, nieraz pustki, samotności i tego wszystkiego co pokazywało mi prawdziwą pustynię. Jednak widziałem także i widzę w tym wszystkim, jak było mi to potrzebne, jak w tym czasie „umierały” niektóre pragnienia, a serce ograniał Jezus. Dlatego teraz sam oczekuję z nadzieją na Upragnionego, bo odkrywam w Nim jedynie prawdziwe Źródło pośród propozycji tego świata.
Jeśli ten czas adwentu i świąt, które będziemy przezywać zmienił coś także w waszym życiu – zachęcam, abyście dzielili się tą wiarą. Wiara, którą jest głoszona, którą człowiek sie dzieli – wzrasta. Ta, która chowana jest dla siebie – marnieje. Błogosławionych świat narodzin Upragnionego!