Dzisiejsza niedziela stawia przed nami obraz dwóch uczniów w drodze. Wędrują oni pierwszego dnia tygodnia, dokładnie tego, w którym Pan zmartwychwstał. Ten dzień symbolizuje całe dzieje Kościoła, który żyje w świetle zmartwychwstania, a zarazem musi nieustannie dorastać do tej tajemnicy. Wędrówka uczniów jest wędrówką serca każdego z nas. Jest to także wędrówka, którą musimy podjąć w kontekście pandemii. Obecna sytuacja nie jest przecież czasem zawieszenia i zatrzymania w przeżywaniu wiary; nie jest to moment oczekiwania aż w końcu wróci normalność w której wiarę będziemy mogli przeżywać. Wiara nie religijność. Wiara to przecież styl życia, który nadaje właściwy koloryt wszystkim wydarzeniom naszej historii.
Droga, którą przemierzają uczniowie to droga, której nie da się zmierzyć dystansem między Jerozolimą i Emaus. Prawdziwa podróż to tak, która dokonuje się w ich sercach, a która polega na przeniesieniu centrum uwagi z siebie na Pana, który żyje.
Wyjście z Jerozolimy było próbą poradzenia sobie z sobą, a przede wszystkim ze swoim rozczarowaniem. Spodziewali się czegoś innego, spodziewali się triumfu, sukcesu, pomyślności. Spodziewali się, że Jezus spełni ich naiwne nadzieje. Życie tymczasem przyniosło całkowicie inne rozwiązanie. Takich wydarzeń się nie spodziewali, a jedyną interpretację wydarzeń paschalnych, którą posiadali była ta, którą podpowiadało im własne serce: porażka.
Właśnie w takim momencie skupienia się na sobie i na własnym bólu przychodzi do uczniów Jezus, wysłuchuje ich racji a potem dokonuje powolnej zmiany perspektywy. Robi to tłumacząc im Pisma. Jedyny sensowny punkt widzenia rzeczywistości to ten, który daje Bóg. Liczą się nie same fakty, ale ich interpretacja. Nie wydarzenia same w sobie, ale fakt że poprzez wydarzenia Bóg spełnia swoje obietnice!
Uczniowie z Emaus słuchając przechodzili swoją wewnętrzną drogę przemiany: od skupienia się na sobie do przeniesienia uwagi na Jezusa, od kurczowego trzymania się swoich interpretacji do przyjęcia Słowa. Od własnego smutku i bólu do otwartości na Wędrowca. Znakiem tego przejścia było zaproszenie: zostań z nami! W tych słowach pełnych gościnności widać jak wielka droga dokonała się w ich sercach: droga od „my i nasz smutek” do „ty i twoja obecność”.
To właśnie ta otwartość serca pozwoliła im zobaczyć Pana, rozpoznać Go i z pałającymi sercami wrócić do Jerozolimy, wrócić do życia, do wspólnoty.
Droga uczniów jest drogą, do której wszyscy, jako wspólnota wierzących jesteśmy zaproszeni. Sytuacja pandemii przed każdym z nas stawia pytania, obnaża kruchość, rodzi lęk i niepewność. Czasami uciekamy, a naszą drogą do Emaus są próby zaklinania rzeczywistości, lekceważenia sytuacji, wybiegania w przyszłość. Dramatem takich rozwiązań jest to, że są to „nasze rozwiązania”. Nawet w kontekście religijnym, to my próbujemy często usprawiedliwiać Boga, bronić Go, obawiamy się o to kto wróci do uczestnictwa we mszach po pandemii. Tak, jakbyśmy to my mieli troszczyć się o Niego,
Dlatego potrzebujemy poddać się Słowu! Potrzebujemy – jak wspominał ostatnio Franciszek – rozeznać i odnaleźć puls Ducha Świętego. Chodzi o to, aby pozwolić Panu wzbudzać nowe życie w tym konkretnym momencie historii. Chodzi o to, aby przyjąć rzeczywistość nie dlatego że sama w sobie jest obiecująca, ale dlatego że wiara i zaufanie do Boga pozwala nam przeczuwać w niej coś więcej niż tylko porażkę.
Wiara w obecność Pana nakazuje nam iść poza to co dostrzegalne na pierwszy rzut oka, poza to o czym mówi się w mediach. Wiara nakazuje nam czytać głębiej rzeczywistość i odkrywać szanse tam, gdzie świat widzi jedynie kłopoty. Tak dokonuje się paschalne przejście od „my, pandemia i naszego kłopoty” do „Pan, pandemia i nowość, której się nie spodziewamy”. On zawsze czyni wszystko nowe! Ale swoje dzieło rozpoczyna od naszych serc!