Dziś miałem okazję posługiwać w jednej z parafii, w której oprócz kościołów jest także zgromadzenie sióstr opiekujących się ludźmi bardzo schorowanymi. Można powiedzieć, że siostry prowadzą swego rodzaju hospicjum. Właśnie ta posługa była dla mnie okazją, żeby zobaczyć prawdziwą, żywą twarz Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. On sam, jako król, który kiedyś przyjdzie w chwale naszkicował swoje oblicze obecne pośród teraz pośród nas:
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.
Właśnie takiego Jezusa mogłem zobaczyć dzisiaj. Pośród ludzi cierpiących, czasami ze zdeformowanymi częściami ciała, nieraz w stanie agonalnym. Tuż po Mszy Świętej, kiedy szedłem z Eucharystią do tych chorych nie mogłem oprzeć się mocy tego słowa z Ewangelii. Jak echo powracały Jego słowa.
Ten Król i Jego królestwo to coś, co po ludzku to nie jest pociągające, jest w jakiś sposób „przeciw” tendencjom tego świata. Świata, w którym nie ma czasu na zatrzymanie się nad kimś biednym, bo przecież „mamy tyle spraw na głowie”. Ale kto zakosztuje tego „daru z siebie” dla tych najmniejszych, dla tych, którzy nie mogą się odwdzięczyć, ten poczuje prawdziwy „smak” Jezusowego królestwa, królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Jezus dziś chodzi ulicami naszych miast, dziś wyciąga rękę prosząc o jałmużnę; dziś prosi o zainteresowanie, dobre słowo, chwilę uwagi i wysłuchania. Możemy go przyjąć lub zlekceważyć zabiegani w budowaniu „swojego królestwa”, szukaniu swoich racji, spełnianiu swoich ambicji, przesadnej troski o swoją przyszłość. Kto jednak odważy się zamienić owo „swoje” na „twoje„, albo „jego”, kto odważy się pójść przeciw myśleniu tego świata, odkryje coś czego się nigdy nie spodziewał – spełnienie siebie. To jest Jego królestwo.
Też właśnie mam w planie chodzić do hospicjum i gdy w niedzielę usłyszałam te słowa, natychmiast nasunęła mi się na myśl służba i pomoc innym. A wgl. „Kto jednak odważy się zamienić owo „swoje” na „twoje„, albo „jego”, kto odważy się pójść przeciw myśleniu tego świata, odkryje coś czego się nigdy nie spodziewał – spełnienie siebie”-piękne słowa, myślę, że wszyscy powinniśmy dążyć do spełnienia siebie, a nie błądzić, dać się przezwyciężyć dążeniom tego świata, czy pragnieniom innych. Jednak przeciwstawienie się, szczególnie tym bliskim osobom, które nieraz bardzo kochamy jest niezmiernie trudne i stawia nas na rozdrożu…
Gdy widzę człowieka cierpiącego lub zniszczonego przez nałogi, przypominają mi się słowa z Księgi Izajasza:
Nie miał On wdzięku ani też blasku,
aby na Niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał…
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak iż mieliśmy Go za nic…
i postać jego była niepodobna do ludzi…
(Iz 52, 14; 53, 2-3)